Spotykasz istotę, która potrafi kupować i sprzedawać czas. Nieważne w jakiej formie. Może to być obcy, anioł, naukowiec... Nie ma to żadnego znaczenia. Ten ktoś jest przyjaźnie nastawiony i nie stanowi zagrożenia. - Posłuchaj, chcę kupić trochę życia. Rok, dokładniej mówiąc. W jedną chwilę Twoje ciało postarzeje się o rok, a w zamian za to dam Ci pięć monet z czystego złota. Twoje ciało ma dopiero 19 lat, a złote monety są dość ciężkie. Uważasz, że to dobry interes. - Pewnie - odpowiadasz. Po chwili czujesz przyjemny ciężar w dłoniach. Dziwisz się, że tak łatwo to poszło. Twoje ciało się nie zmieniło w jakiś widoczny sposób. - Interesy z Tobą to przyjemność. Odezwę się jeszcze - mówi postać i wraca do swoich spraw. Ty nie zastanawiasz się nad tym zbytnio. Sprzedajesz złoto, kupujesz wymarzone rzeczy. Trochę rzeczy gubisz, trochę rozdajesz bliskim, trochę tracisz. Mija czas. Twoje ciało ma już 30 lat. Nauka, praca, rodzina, używki, wypadki, troszkę chorób... Na ciele widać już oznaki tego, że jednak nie będziesz żyć wiecznie. Ponownie spotykasz istotę handlującą czasem. Cieszy się z tego, że cię widzi. - Jak to miło znów się spotkać. Dobrze wspominam kupiony od ciebie rok. Chcesz może sprzedać jeszcze jeden lub dwa? Chcesz, bo masz dużo więcej rzeczy, których potrzebujesz. Handlarz widzi, że nie musi czekać na odpowiedź. - To co? Tak samo jak wcześniej? Pięć monet za rok? - mówi i wyciąga przed siebie dziesięć złotych monet. Ty jednak wiesz już, że w rok zarobisz więcej niż pięć monet. Zdajesz sobie sprawę, że tamta transakcja nie była tak dobra, jak się wtedy wydawała. - Pięć monet to trochę mało... - zaczynasz, ale on nie pozwala Ci dokończyć. - To może zróbmy tak, ja Ci dam dwie sztabki złota, ale za pięć lat życia. Oferuję więcej za jeden rok, ale też chcę coś z tego mieć. Po kilku chwilach namysłu trzymasz w rękach dwie sztabki złota. Ważą dużo więcej niż się wydaje. Masz świadomość, że to nie tylko z powodu gęstości złota. Wiesz, że trzymasz w rękach pięć lat swojego życia. Widzisz na swoich dłoniach upływ tych pięciu lat. Skóra jest cieńsza, kolor zmienił się nieznacznie. Te sztabki wydajesz znacznie rozważniej. Wiesz, że są rzeczy bardziej i mniej potrzebne, wiesz, że ludzie chętnie skorzystaliby z twojej nieuwagi. Po raz kolejny spotykasz handlarza mając jakieś 45 lat. Po raz kolejny widzisz, że cieszy się z tego, że cię widzi. Teraz już zdajesz sobie sprawę, że obie poprzednie transakcje nie były aż tak dobre, jak się wtedy wydawało. - Pohandlujemy? - tym razem to ty zaczynasz rozmowę. - Bardzo chętnie, interesy z Tobą uważam za naprawdę udane. - Tym razem chcę kupić czas życia. - Oczywiście. Twoje ciało ma 45 lat, a tak się składa, że kupiłem ostatnio 3 lata życia 45-latka. Mogę sprzedać je za siedem sztabek złota. Mogę też sprzedać trochę życia 60-latka, ale to już będzie dużo drożej. Kupujesz tylko życie 45-latka. Cena jest wysoka, ale odchodzisz i po krótkim czasie wracasz do handlarza ze złotem. Ciało młodnieje, ku twojemu zaskoczeniu. Nie jest już tak zmęczone, zmarszczki się lekko wygładzają. Pomimo tylko trzech lat różnicy czujesz się jak w wieku 20 lat. Korzystasz z tego ile tylko możesz. Kiedy spotykasz handlarza po raz kolejny, jesteś już po 60. - Niestety, nie mam na sprzedaż życia ludzi po 60, a kupić możesz tylko od starszych. Mogę jednak zaoferować Tobie aż dziesięć sztabek za jeden rok, jeśli zechcesz sprzedać. Próbujesz się targować. Ostatecznie sprzedajesz rok za dwanaście sztabek, chociaż nawet nie wiesz po co. Czujesz pogorszenie różnych dolegliwości, ale za uzyskane złoto zapewniasz sobie starość bez obaw o dobra materialne. Ostatni raz widzisz handlarza leżąc na szpitalnym łóżku. Wygląda dokładnie tak, jak podczas waszego pierwszego spotkania. Widzisz go w innej sali. Rozmawia z rodzicami, którzy siedzą przy łóżeczku dziecka. Dostrzegasz, kiedy przesuwają ciężką torbę w jego stronę. Po raz kolejny zdajesz sobie sprawę, że poprzednie transakcje nie były aż tak dobre, jak się wtedy wydawało. Unosisz dłoń, która jest cienka, blada i mocno pomarszczona. Dłoń z ciemnymi plamkami. Handlarz zauważa cię i podchodzi, jak zwykle z uśmiechem... - Pohandlujemy? - Mówisz. - Bardzo chętnie. - Słyszysz. I, zanim pada jakakolwiek oferta, zastanawiasz się... "Ile, tak naprawdę, była warta jedna godzina mojego życia?"