Pisane kolejnego dnia.
Ciepło.
Dziś posiedziałem przy elektronice z krnąbrną dziewczynką. Starsze rodzeństwo pojechało na wycieczkę, ona nie mogła. W ciągu ostatnich paru dni przekonała się do mnie i teraz zadaje mi różne pytania. Nauczyła się też grać w piłkę nożną na kartce w kratkę.
W domu jest kilkadziesiąt kilogramów mrożonych frytek i placków ziemniaczanych. Ukraińska rodzina dostała to w jakichś darach.
W domu nie ma zamrażarki na tak duże ilości.
Przez ostatnie kilka dni wszyscy jedzą frytki.
Inni domownicy je przygotowują w dziwny sposób. Wrzucają wielką ilość frytek na wielką patelnię i mieszają co chwila.
Frytek jest za dużo, oleju za mało, mieszanie zbyt częste.
Efekt końcowy to niedosmażone frytki, które są do tego połamane i pogniecione.
Trochę mi smutno to obserwować.
Dzielą się ze mną tym nadmiarem, więc zrobiłem kilka porcji.
Poczęstowałem dzieciaki, bo kilkoro kręciło się po kuchni. Uznały chyba, że moja wersja jest smaczniejsza, bo jedno z nic prosiło potem o frytki takie, jak ja robiłem.
Chyba marnowanie jedzenia z powodu nadmiaru jest uniwersalne.
Wieczorem ktoś palił rzeczy w ognisku. Oczywiście nie powiedziano mi tego, do pokoju naleciało dymu i gardło bolało przez kilka następnych godzin.
Kupiłem lody. Zapomniałem, że w zamrażarce nie było miejsca, ale jakoś je tam upchnąłem.
W nocy zbyt dużo czasu przy komputerze. Krótkie ćwiczenia, jednak za mało się ruszam.
Oddychanie 6/10
Sen 7/10
Nawodnienie 6/10
Odżywienie 6/10
Ruch 4/10
Decyzje 3/10
Sowa
31.08.2024