Pisane kolejnego dnia
Jesienno-zimowo.
Spokojny dzień.
Wieczorem frytki.
Podzieliłem się trochę z dzieciakami, chociaż były już po kolacji.
Sola wypytała mnie czy idę jeszcze do sklepu. Kiedy okazało się, że tak, wyprosiła mnie o kupienie jej sushi i przyniosła pieniądze. Jej młodszy brat chciał też oliwki.
Wychodząc, zauważyłem, że w moim pudle z psim jedzeniem kolejy raz stoją czyjeś crocsy.
Dla wyjaśnienia - w korytarzu wejściowym jest masa butów i długa szafka w której te buty powinny stać. Mieszkańcy rzucają swoje obuwie na kupę, upychają jedne buty na drugie i tak dalej.
Buty czyste, dopiero co kupione, znajdują się często pod mokrymi i zabłoconymi. Na kapciach do chodzenia po domu bywają rzucone podwórkowe buty, które deptały po błocie i zwierzęcych odchodach. Dzieci w przedszkolu potrafią utrzymać lepszy porządek i czystość.
Irytuje mnie ten stan i przez miesiące starałem się zająć chociaż fragment szafki i ustawiać tam kilka swoich par w porządku i czystości. Nie udało mi się, bo co chwilę ktoś to ustawienie rozwalał, lub stawiał swoje obuwie na wierzch mojego. Czasem obie te rzeczy na raz.
Zrobiłem więc kartonowe półki/pudełka na każdą ze swoich par, ustawiłem przy samym brzegu i dopiero wtedy miałem spokój. Moich butów po prostu nie dało się już "niechcący" zrzucić, ubrudzić itp. Nad nimi stały dwa kartony z psim jedzeniem - karma sucha, karma mokra.
Pilnowałem zarówno swoich butów jak i psich kartonów. Było to jedyne choć trochę uporządkowane miejsce w tym chaosie. Zauważyłem też, że ludzie zaczęli traktować je jako bezpieczne miejsce. Ktoś zostawił tam narzędzia, ktoś inny położył czapkę/rękawice, jeszcze ktoś inny klucze.
W moich pudłach zaczęło się robić tak samo jak poza nimi. W końcu, mając tego już dość, poinformowałem wszystkich zainteresowanych, żeby zabrali swoje rzeczy, bo będę sprzątał i wyrzucał. Od tamtej pory miałem względny spokój.
Ktoś jednak, przez ostatni tydzień/dwa powoli i skutecznie starał się zająć te miejsca. Były to stare, ocieplane crocsy do chodzenia po podwórku. A to upchnięte tuż przy ścianie, a to postawione "trochę" na wierzchu, a to stojące na paczkach z kiełbasą.
Najpierw przestawiałem je po prostu obok. Po kilku dniach, kiedy uświadomiłem sobie, że sprawca działa umyślnie i stara się dokonać czegoś w rodzaju ekspansji, kładłem buty na drugi koniec szafki. Miałem nadzieję, że jasny komunikat zostanie zrozumiany.
Dzisiejszego wieczoru zauważyłem, że torba z psią karmą jest przełożona z jednego pudła do drugiego, a na jej miejscu znajdują się równo ustawione crocsy. Nie przejmuję się tym, że ktoś rusza moje rzeczy, jeśli robi to w dobrym celu i dba o ich stan. Tym razem cel był jednoznaczny - wojna o kawałek porządku, który stworzyłem.
Wziąłem więc cudze buty, pokazałem ludziom, którzy byli w pobliżu i spytałem do kogo one należą. Nie byłem bardzo zaskoczony, kiedy się okazało, że do kłótliwej babuszki. Zabrałem je i poprosiłem o przekazanie, że są u mnie i musimy pogadać.
Babuszka posiada cechę, której szczerze nienawidzę, a której nie potrafie dokładnie nazwać.
Jest to kombinacja bezczelności, chciwości i dręczycielstwa (subtelnego/otwartego, zależnie od pozycji społecznej ofiary). Wewnętrznie szykowałem się na konflikt.
Po kilku godzinach, kiedy przechodziłem obok półki z butami, zauważyłem, że jeden z moich kartonów jest pusty. Ktoś zabrał z niego moje buty. Nie widziałem na własne oczy kto to zrobił, ale mogłem się domyślać. Postanowiłem poczekać z tym do jutra.
Oddychanie 8/10
Sen 8/10
Nawodnienie 8/10
Odżywienie 7/10
Ruch 5/10
Decyzje 4/10
Sowa
30.12.2024