27:43 Zimno. Śnieg spadł. Obudziłem się około 9, ale pospałem jeszcze do południa. W domu pusto i cicho, bo braciszkowie mają konferencję młodzieżową. Typowe: "żeby młodzi wierzyli w co trzeba, jak trzeba." Zostałem zaproszony i nawet mam ochotę jutro tam pójść, bo mają smaczne jedzenie. Mówię im wprost, że jedzeniem mnie łatwo zwabić, ale się nigdzie nie zapiszę. Zwykle siedzę sobie cicho w kącie. Czytam ciekawe kawałki z ich książki, żeby potem wytykać nieścisłości. No, ale to jutro może nastąpi. Dziś natomiast się... trochę zdenerwowałem na braciszkowych współlokatorów. Na korytarzu brud, buty poustawiane na schodach, wózek do przewożenia palet w przejściu. "Trudno, pewnie coś robili i zostawili." Kiedy zaszedłem do kuchni, zauważyłem na środku karton, jakieś 40x50x60cm. Był on do połowy wypełniony chlebem. Chleb ten, natomiast, był czarny. Od pleśni. Ktoś uznał, że zostawić to na środku kuchni jest jak najbardziej w porządku. Ktoś dorosły. Mieszkający w tym domu. Stał sobie ten karton kilka(naście?) godzin, a stężenie sporów w powietrzu było takie, że czuć było kwaśny zapach zaraz po przekroczeniu progu budynku. Czy go ktoś zabrał? Nie wiem. Na bezdechu wchodziłem/wychodziłem z domu omijając kuchnię całkowicie. Szczęście, że mój filtr powietrza działa, a drzwi uszczelniłem zeszłej zimy (bo dymią, kiedy palą w piecu... czasem się obawiam, że spalą chałupę). Poza tym dużo spacerowania i za mało ćwiczeń. I matematyka. Oddychanie 7/10 Sen 7/10 Nawodnienie 7/10 Odżywienie 7/10 Ruch 5/10 Decyzje 5/10 Sowa 23.11.2024
powrót