Pisane kolejnego dnia Deszczowo i wietrznie. Po obudzeniu przygotowywaliśmy się do podróży powrotnej. Zakupy, porządki, obiad. Wyjazd około 18:00. Kuba prowadził, ja siedziałem obok, a jego (chyba) była dziewczyna Milena siedziała z tyłu razem z Bazylim. Rozmowy o różnych rzeczach, z głośników polski rap, parę postojów. W końcu, po jakichś 6 godzinach, Berlin. Zjadłem najlepszego kebaba, Bazyl też dostał, bo pomyliłem się przy zamówieniu i wziąłem dwa. Podrzucili mnie do mieszkania siostry, zobaczyłem się z pasjonatem przyrody i poszedłem spać w czystej pościeli. Kiedy tylko znalazłem się w pomieszczeniu, w którym miałem być gościem, wiedziałem, że będą kłopoty. Złe powietrze. Wyczuwałem jakąś chemię, ale nie była to pora na zajmowanie się tego typu sprawami, więc poszedłem spać. W pobliżu kręcił się kot. Oddychanie 6/10 Sen 8/10 Nawodnienie 8/10 Odżywienie 8/10 Ruch 4/10 Decyzje 5/10 Sowa 19.12.2024
powrót