27:30 Chłodno, chmury, wiatr. Pogoda wciąż taka sama. Niewyspanie kolejny dzień z rzędu. Kiedy się budzę, wyglądam, jakbym musiał się położyć spać po ciężkim dniu pracy. Problem w tym, że nie mogę zasnąć przez tę szkołę. Dzieje się tam zbyt dużo fajnych rzeczy. Dziś np. było grupowe spotkanie z doświadczonym programistą. Wiozłem go taksówką tydzień czy dwa wcześniej. Opowiadał bardzo ciekawie o strategiach szukania pracy, rozwijania umiejętności i takich tam. Podzielił się też swoją historią i tym w jaki sposób udało mu się w dość krótkim czasie zdobyć takie doświadczenie i jakie cechy są do tego potrzebne. Chyba niedługo będę mógł wykorzystać jego rady. Grupowe zadanie programistyczne zakończone. Za dwa dni spotkamy się ze starszym studentem i będzie sprawdzał co też nam narobiliśmy. Wydaje mi się, że zyskałem trochę jego szacunku. Rozmawiałem dzień wcześnie z członkami mojej grupy i tłumaczyłem im, że jak nas będą starszaki sprawdzać, to będą chcieli zepsuć program jak tylko można. On akurat przechodził obok i usłyszał moje paranoiczne wyjaśnienia. Odwrócił głowę nie zatrzymując się, popatrzył na mnie przez sekundę i uśmiechnął się tylko znacząco. Ja na to pomachałem palcem w powietrzu, i powiedziałem głośniej w jego kierunku "Już ja was znam!" ze śmiechem. Dziś okazało się, że akurat on został przydzielony do naszej grupy, więc przyszedł zadowolony i podzielił się ze mną tą informacją. Chyba ma ochotę oglądnąć co ja tam wymyśliłem. Pogadaliśmy trochę i wróciłem do dalszego kodowania w dobrej atmosferze. Rozwiązywałem swoje zadania, uczyłem innych i tak dalej. Dziś siedziałem "tylko" do północy. Kiedy wróciłem i chciałem położyć się spać - nie mogłem. Pomimo zmęczonego ciała leżałem i nic. Uznałem, że tak nie może być, więc poszedłem na nocny trening, żeby wymęczyć mięśnie, zrobiłem kubeczek melissy i piszę ostatnie wydarzenia przed snem. Czuję, że zaraz chyba dam radę się zregenerować. Mój umysł się uspokaja i powoli znowu zaczynam kontrolować własne myśli. W szkole jest mikrofalówka. Obok szkoły jest supermarket niebieskie kółko. Dziś jadłem pierogi ze szpinakiem i surówkę z buraków. Rozmawiałem też z pewną mongołką o Dżyngis Hanie, jak trafiliśmy w to miejsce i o tym, że w moim kraju można znaleźć pierogi z prawie wszystkim. I że są też inne rzeczy podobne do pierogów, ale nie pierogi. I każda to co innego niż 'dumplings'. Przysiadł się do nas też ukrainiec, któremu dzień wcześniej dałem mój cyfrowy księgozbiór o programowaniu, grzybach, survivalu i hakowaniu ludzi. Powrót do kodowania i powoli zaczynam widzieć wzorzec w tym systemie nauczania. Jutro przetestuję nową strategię. Kiedy chciałem dodać wpisy z ostatnich trzech dni, okazało się, że na moim hostingu zaszły jakieś zmiany i muszę posiedzieć i skonfigurować. Chyba nieprędko to zrobię. Ptaki za oknem zaczynają ćwierkać, melissa prawie wypita. Twarz i głowa są już rozluźnione i robią się ciężkie. Reszta ciała stopniowo podąża ich śladem. Dzisiejszy sen będzie chyba dobry. Oddychanie 8/10 Sen 3/10 Nawodnienie 8/10 Odżywienie 8/10 Ruch 5/10 Decyzje 4/10 Sowa 19.04.2025
powrót