12:29 Chłodno, jesiennie. Pobudka, rozmowy z piękną kompozytorką, prysznic. Po prysznicu pograłem w literaki z robakiem i się coś słabo przyłożyłem, bo przegrałem. Na pewno dlatego, że jadłem śniadanie w tym samym czasie. Na pewno. Potem do szkoły. Dopisane kolejnego dnia. Po drodze wysiadłem, żeby popatrzeć na maszerujących. Było dużo ludzi, było dużo sprzedawców, było sporo policji. Uznałem, że to nie moja bajka, więc zawróciłem i pojechałem w pierwotnym kierunku. Zjadłem dwa obiady i byłem nadal głodny. Potem jeszcze deser i nic. Słodki jogurt sprawił w końcu, że poczułem się nasycony. W szkole, poza obiadami, spokojne rozmowy i konfigurowanie serwera. Kiedy stałem wieczorem na przystanku i czekałem na nocny autobus, podszedł do mnie jeden z tych, którzy maszerowali w ciągu dnia. Głowę miał lekko przetrąconą, zużyte i trochę porwane ubranie i plecak. Stan dłoni wskazywał na pracę fizyczną i brak higieny. Bezdomność. Rozbawiło mnie troszeczkę to, że na samym środku bluzy miał L w kółeczku. Podszedł, poprosił, ja się zlitowałem i dałem. Jeszcze trochę pogadaliśmy i pomęczyłem go, żeby przestał robić złe rzeczy i trzymać się ze złymi ludźmi, bo czwarty raz trafi do więzienia. Pewnie i tak nie zapamięta. Takich ludzi prowadzi emocja danej chwili i myślę, że nie tracą wiele czasu na rozważanie czym jest dobro i zło. Powrót, chińska bajka, sen. Zauważyłem, że od ponad tygodnia nie mam problemów z oddechem i gardłem. Zmiany przyniosły dobry skutek. Oddychanie 8/10 Sen 8/10 Nawodnienie 8/10 Odżywienie 8/10 Ruch 5/10 Decyzje 6/10 Finanse: 2/80 Szkoła: 10% 53 dni Sowa 11.11.2025
powrót