Pisane kolejnego poranka, po zmianie nocnej
Dziś po raz kolejny jadłem placki ziemniaczane z hummusem i pikantnynym czymś. Podobno to salsa. Nie znam się na salsach. Do kupienia w supermarkecie karaluch za około 4 pieniądze.
Był to mały eksperyment kulinarny jakiś czas temu.
Ziemniaki i różne takie zawierają szczawiany.
Szczawiany niedobre, bo źle się wapń wchłania.
Jeśli biało ze szczawianami w potrawie to ok, bo się łączą z białkiem i już nie przeszkadzają.
Przykłady: szczawiowa z jajkiem, placki ze śmietaną, ziemniaki ze schaboszczakiem.
Minus: inne ph w żołądku jest potrzebne do trawienia węglowodanów i białka, trawienie częściowe i przedłużone.
Nie miałem śmietany, ale miałem hummus z pikantnym czymś, więc pomyślałem, że spróbuję.
Wyszło bardzo smaczne i teraz zajadam regularnie.
Nieprzewidziany plus: pikantne coś sprawia, że więcej żółci się wydziela. Żółć pomaga w trawienu tłuszczu. Placki tłuste.
Poszedłem z braciszkiem w miejsce, które lubię odwiedzać. Nazywa się to baza, chociaż bazą już od dawna nie jest. Jest tam bardzo bardzo dużo rupieci i wszystkiego innego.
Np. kartony, stare lodówki (prawie działają), stare pralki (prawie działają), przyczepa kempingowa, kontener duży, kontener mały, autobus, narzędzia, silniki, mój stary samochód, spawarka, silniki, kupka azbestu i wiele wiele innych mniej i bardziej niebezpiecznych rzeczy.
Braciszkowie traktują coś takiego jak zasady BHP dość... luźno. Widziałem ostatnio jak jeden z młodszych braciszków miał bandażowaną rękę z palcami w szynie i w ogóle. Raczej nie wzruszało to nikogo. "Bóg tak chciał" i takie tam.
Osobiście uważam takie podejście za szaleństwo, ale rzadko poruszam z nimi ten temat. Lepiej nie mącić wody, ale trzeba strasznie uważać, kiedy się z nimi przebywa, bo choroby zakażne to dla nich coś co chyba nie istnieje (a jeśli tak to Bóg tak chciał).
No więc byliśmy na bazie, wziąłem Piksela na spacer i pomyślałem, że pomogę. Trochę pozbieraliżmy plastikowych folii walających się wszędzie, zaglądnąłem do małego kontenera, który przyjechał niedawno (tego, który chciałem oglądnąć) i zaglądnąłem do dużego kontenera w którym są uporządkowane rzeczy.
Braciszek podał mi wielką, pustą torbę, która była w białym pyle. Wziąłem i poniosłem, ale też trochę pyłu wdechnąłem. Na szczęście nie był to azbest, tylko pył polietylenowy. Na reakcję gardła nie musiałem czekać długo. Kiedy poczułem, że coś jest nie tak, pożegnałem się, wsiadłem na rower i pojechałem z psem do lasu wyczyścić trochę układ oddechowy.
Stałem plecami do lasu, przodem do rozległej łąki i dyszałem. Piksel ostrzegł przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Przejeżdżało kilku rowerzystów i spytali o drogę do bunkrów, więc ich pokierowałem.
Z gardłem było już prawie wszystko ok, mózg dotleniony.
Potem był spokojny dzień przed komputerem i praca nocna. Zupa krem burakowa od kucharek. Dodałbym czegoś do niej, ale nie wiem dokładnie. Kiedy ją zjadam, odczuwam brak jakiegoś składnika odżywczego.
Kucharka i kelnerka stwierdziły jednogłośnie, że sprawiam wrażenie bycia w ciągłym lekko odurzonym stanie... Tak, wiem, już dwadzieścia lat temu to słyszałem. Zaadaptowałem się chyba do tego nienormalnego świata w taki sposób.
Rano w pokoju czułem lekki zapach dymu. Ktoś po sąsiedzku palił w piecu i mi naleciało. Znowu podrażnienie gardła. Zaraz idę robić ćwiczenia.
Oddychanie 4/10 - pył, dym i bąk
Sen 6/10
Nawodnienie 8/10
Odżywienie 8/10
Ruch 7/10
11.05.2024
Sowa