Pisane kolejnego dnia. Ciepło. W obliczu zmiennych kolei losu, zawsze były dwa miejsca, gdzie mogłem się schronić. Pierwsze to stół pokerowy, przy którym można usiąść dopóki ma się pieniądze, umiejętności i wolę zjadania innych. Drugie to hotelowa recepcja, kiedy jest się zmęczonym i potrzeba odpoczynku. Wróciłem do starej pracy w nowym miejscu. Otrzymałem uniform i dużo kartek do podpisu. Trochę narzekałem, ale księgowa była nieugięta i w końcu podpisałem wszystko. Wstyd mi przed sobą. Dla pieniędzy zrezygnowałem z wyznawanych przez siebie wartości. Teraz mogę mówić rzeczy "nie miałem wyboru", "trzeba jakoś żyć" itp. To z minusów. Z plusów - kantyna pracownicza. Podczas zmiany mam prawo do obiadu. Obiad jest smaczny i mogę zjeść tyle ziemniaków ile zechcę. Są tam też różne inne dania, jak np. krokiety z bakłażanem. Całkiem dobry dodatek. Cały dzień upłynął na uczeniu się rzeczy, które już kiedyś robiłem w innym systemie. Wieczorem powrót, zakupy w karaluchu i słowoku z kompozytorką. Oddychanie 8/10 Sen 8/10 Nawodnienie 8/10 Odżywienie 9/10 Ruch 5/10 Decyzje ?/10 Sowa 07.07.2025
powrót