23:12
Ciepło w dzień, wieczorem deszcz.
Wczoraj położyłem się spać wcześniej, żeby wyspać się przed egzaminem. Obudziłem się około 5 rano i nie byłem w stanie dalej zasnąć. Około 6 uznałem, że może dam radę zdrzemnąć się w kącie jednej ze szkolnych sal, więc przygotowałem prowiant i wyruszyłem.
Po dotarciu na miejsce okazało się, że był tam jeszcze tylko pewien francuz, który lubi ze mną rozmawiać o różnościach. Kiedy położyłem się w ukryciu, to podszedł i spytał czy mogę mu trochę doradzić odnośnie kodu. I tak rozmawialiśmy o ludziach, miliarderach, religiach, Bogu i jak opuszczać ciało. Spytał mnie też co uznaję za dobre życie. Rozważałem to wielokrotnie, więc odpowiedziałem, że jeśli nie robię krzywdy sobie i nie krzywdzę innych żywych stworzeń, to uważam, że to jest dobre życie.
Oczywiście z powodu tych rozmów nie przespałem się wcale.
Potem zaczął się egzamin. Mnóstwo ludzi pełnych nadziei i lęku. Miejsce obok przypadło komuś, kto poprzedniego dnia potraktował mnie trochę brzydko. Bardzo zależało mu na zdobyciu wirtualnych punktów i uznał, że za swoje złe zarządzanie czasem łatwiej będzie zrzucić winę na mnie. Nie przejąłem się tym, bo rozumiem szaleństwo, które wczoraj miało miejsce. Jednak, kiedy dziś z uśmiechem zaczął mnie witać, jak gdyby nigdy nic, tylko skinąłem głową i powiedziałem "dzień dobry". Wolę zachowywać dystans w stosunku do ludzi tego typu. Podwójną przykrość sprawiło mi to, że wcześniej tłumaczyłem mu różne rzeczy.
Usiadł na stanowisku obok mnie, przygotowaliśmy się, rozpoczął się egzamin i... nie był w stanie się zalogować. Przez 4 tygodnie i 3 egzaminy nie zapamiętał, że logowanie jest inne niż zwykle. I w tamtym momencie, przez sekundę, uśmiechnąłem się. Sam do siebie, z ironią i czymś w rodzaju pogardy. Myśl: "I co ci z tych cyferek?" przeleciała przez niebo mojego umysłu, a za moment wstyd i przypomnienie, że tak naprawdę niewiele się od siebie różnimy. Napisałem więc dwa słowa na kartce i stuknąłem cicho ołówkiem. W środku i tak wiedziałem, że to nie pomoże. Ktoś, kto nie wie jak się zalogować nie będzie mógł wykonać instrukcji, które są dużo bardziej wymagające.
Chyba zrobiłem to sam dla siebie, żeby się oczyścić z tego uśmiechu.
Czy pomogło? Nie.
Ani jemu, ani mi.
On z mojej pomocy nie musiał korzystać (chyba nawet jej nie zauważył).
Ja natomiast wcale nie poczułem się lepiej, bo dobrze wiem po co to zrobiłem. Moja pomoc i intencje nie były czyste.
Egzamin przebiegał pomyślnie i spokojnie. Z powodu braku snu swoją wydajność oceniam na jakieś 60%. Nawet przy takim ograniczeniu 8 godzin wystarczyło, żeby zrobić sporo. Jestem jednocześnie zadowolony i niezadowolony.
Po egzaminie smaczne jedzenie i uspołecznianie się.
Rozważałem z jednym ze starszych uczniów teorię wózka na zakupy i czy ma to jakiś kontekst odnośnie akceptacji do szkoły.
Potem jeszcze wycieczka studencką grupą nad rzekę i picie (soku w moim przypadku). Zauważyłem zmiany w dynamice, zachowaniu itp. Ludzie nie podlegali już szkolnym okolicznościom, a natychmiastowe wyniki egzaminu sprawiły, że każdy wiedział co było skuteczne, a co nie. Szkoda mi trochę tych, którzy liczyli na łatwiznę.
Kiedy obserwowałem grupki dziewczyn oraz ich pomocników, zauwazyłem zmiany, które były do przewidzenia. Doświadczeni wypadli na egzaminie nieźle, a ludzie, którzy nie pisali przez 4 tygodnie własnego kodu - słabo. Rozmowy pomiędzy nimi się już trochę nie kleiły i uśmiechów było jakby mniej.
"The dildo of consequences rarely arrives lubed."
Bardzo zaimponowało mi parę innych osób, które w miesiąc przyswoiły naprawdę dużo. Jedną z nich była dziewczyna, która przy pierwszym egzaminie też nie wiedziała jak się zalogować. Przed rozpoczęciem powiedziałem jej coś w stylu "Chyba nie zrozumiałaś, że nasze zadanie tutaj to nie jest rozwiązywanie zadań, tylko czytanie" i dałem wskazówki do zalogowania. Wyszła wtedy po jakichś 30 minutach, bo problemów było znacznie więcej. Podczas ostatniego egzaminu zrobiła ponad 40%, co według mnie jest niesamowitym sukcesem jak na kogoś, kto wcześniej w życiu nie używał terminala.
Przyjęła moje słowa do siebie i potem wielokrotnie przychodziła pytać o różne rzeczy. Uznała, że za udzieloną pomoc należy mi się smaczna czekolada i wielokrotnie wyrażała wdzięczność. Była osobą, w której zauważyłem największy rozwój. Jej mózg pracuje trochę inaczej, więc to mogło mieć spory wpływ.
Kolejnym inspirującym przykładem był chłopak, który zrobił chyba ponad 50% i był z siebie bardzo dumny. Też wcześniej nie miał styczności z tematem, ale chyba tuż przed rozpoczęciem coś poćwiczył.
Jeszcze inny człowiek należy do hackerspace'u w którym raz byłem tuż przed rozpoczęciem miesiąca szkoły. Wiedział sporo, dzielił się wiedzą, dał mi poczytać chińską bajkę. Odstaje od społeczeństwa i jak sam mówi - nie wie co robić w tych sytuacjach. Czysta komunikacja jest z nim możliwa. Polubiłem go, pogadaliśmy, posiedzieliśmy razem.
Dostałem namiary na pracę w testowaniu, więc nie wiadomo czy wrócę do taksówkarskiego rzemiosła. Od dziewczyny, która woli trzymać się z boku i obserwować. Ją też polubiłem, bo nie używa zbyt wielu słów. Martwiła się niskim wynikiem na egzaminie, więc spróbowałem ją co nieco podnieść na duchu. Potem jeszcze opowiadała o pracy jako tester i plusach/minusach. Może w końcu ISTQB do czegoś mi się przyda.
Był też ktoś, kto przypominał mi mojego dobrego przyjaciela i umiał różne rzeczy informatyczne. Ta szkoła powinna być dla niego pestką. Niestety, nie przyłożył się. Jego wiedza spowodowała, że uznał, że nie musi się starać. Ostatniego dnia, zaraz po egzaminie, od razu się napił i wałęsał w kiepskim stanie między ludźmi. Nad rzekę chyba nawet nie poszedł. Żałuję, że tak przebiegła jego sytuacja. Smutno mi z tego powodu.
Polubiłem tę grupkę. Chętnie spędziłbym z nimi więcej czasu, gdyby nie brak snu. To dość dziwne.
Około 23 powrót i zasłużony odpoczynek.
Oddychanie 7/10
Sen 3/10
Nawodnienie 8/10
Odżywienie 8/10
Ruch 4/10
Decyzje 7/10
Sowa
06.06.2025