Pisane kolejnego dnia. Pochmurno i trochę chłodno. Dobre powietrze. Po południu zadzwoniła niedawno poznana znajoma. Potrzebuje kogoś do przypilnowania kotów oraz domu i pertraktujemy. Problem jest tego typu, że ma ona dość nietypowe podejście do rzeczywistości. Sam mam nietypowe podejście, jednak staram się szanować panujące prawa fizyki, chemii, biologii. Próbuję obserwować i dostosowywać do zjawisk zachodzących wokół. W przypadku tej pani jest to ... wybiórcze. Uważa, że niektóre jej nie dotyczą. Życie i obserwacja pokazuje, że owszem, dotyczą jak najbardziej, jednak ona nie chce o tym mówić i słuchać. Coś w stylu: "Kiedy zgaszę światło w pokoju nie ma bałaganu." Rozważam czy wszyscy nie jesteśmy trochę jak ta pani. Dopóki życie jest znośne ignorujemy większość zjawisk. Kiedy zaczyna się ból - pozbywamy się go i wracamy do ignorowania. Zastanawiam się: "Co by było, gdybym nie ignorował?" Poźnym wieczorem/wczesnym rankiem Bazyliszek napisał, że miejsce do spania jest dogadane. Za parę dni lecę w holenderskie strony. Odezwał się też najmniejszy z trójki robaków, żeby pogadać, bo dawno się nie słyszeliśmy. Nie było już jak, więc zostało to przełożone na kolejny dzień. Kupiłem produkty na tortille, olej na frytki i jutro będę się objadał. Dziś trochę zaniedbałem jedzenie. Oddychanie 8/10 Sen 7/10 Nawodnienie 7/10 Odżywienie 7/10 Ruch 5/10 Decyzje 4/10 Sowa 04.10.2024
powrót