7:27 Dzień zaczął się dobrze. Jest to jeden z najlepiej rozpoczętych dni od jakiegoś czasu. Każda praca ma jakieś plusy. Mechanik może naprawić sobie samochód, budowlaniec wyremontować mieszkanie, kierowca taksówki dowiedzieć się co w trawie piszczy. Nie wiem jakie plusy ma praca filipińczyka, który rozmontowuje okręty na cmentarzysku okrętów. Praca na recepcji w hotelu ma ogromny plus - dostęp do kuchni od zaplecza, czasem też można się zdrzemnąć na nocnej zmianie (sporo zależy od hotelu). Tam, gdzie teraz jestem, można się zdrzemnąć i można czasem coś zjeść. Miałem dziś sen o domu. Byłem naprawdę, naprawdę zmęczony i tęskniłem, podróż była chyba długa. Wysiadłem z pojazdu, wyłączyłem światła i jakieś czujniki, trwało to chwilę. Czekano już na mnie i cieszono się, że jestem. Przytuliłem się i zanurzyłem głowę w czymś... jakby włosy. Chciałem, żeby ta chwila trwała długo. Byłem naprawdę zmęczony i zadowolony, że odpocznę. Było kilka istot, niektóre pamiętam. Moja rodzina. Nie trzeba było mówić. Rozumieli. Obudziłem się. Sen ten dał mi sporo paliwa na dalszą drogę. Wykonałem poranne czynności hotelowe, rozmyślając. Krzesła na taras, przygotować wyjazdy i przyjazdy, otworzyć drzwi i szlaban. Ostatnio ciągle obawiam się, że nie zrobiłem wszystkiego, albo zrobiłem źle. Łączy się to z paroma niepokojącymi rzeczami, które zauważyłem po covidzie. Nie przejmuję się jakoś specjalnie. Po prostu lubię, kiedy praca jest dobrze wykonana. Kiedy jest źle, robię sobie wyrzuty. Przekazałem zmianę, opuściłem stanowisko i poszedłem przez kuchnię. Cześć, dobrego dnia i takie tam, kiedy przychodzę/wychodzę. Dużo lepiej pracuje się w dobrej atmosferze. Rano przychodzi kuchnia i bar, żeby przygotować i wydać śniadania. No więc wychodze, żegnam się i zamieniam parę słów z kucharką. Kucharka jest pozytywnie nastawioną osobą. Nie przeklina, nie słyszałem od niej złych słów o innych ludziach, nie przewraca oczami i nie narzeka. Na ogół pogodna i uśmiechnięta, wykonuje swoje czynności ze spokojem. Zastanawiam się ile z tego to młody optymizm, a ile ukształtowany już charakter. Lubię z nią pogadać o tym co i jak. Good vibes. Ma chyba jakiś mały zatarg ze starszymi kucharkami, czy też one z nią. Nie znam szczegółów. Wczoraj, majówka, goście, śniadania, duuużo gofrów. Dziś też majówka, goście, śniadania, kucharka przygotowuje gofry. Kiedy słyszę słowo "gofry", myślę "mmmmm, gofry". Na ogół też mówię "mmmm gofry". Jest to odruch trochę bezwarunkowy. Pozytywna kucharka powiedziała, żebym poczekał, to dostanę gofra. Upewniłem się, że nie żartuje, że nie będę przeszkadzał i że to nie problem. Zaoferowałem się i pomogłem trochę ze śniadaniami, bo powszechnie wiadomo, że za gofra zrobię wiele. Nie lubię stać i czekać, kiedy ktoś pracuje. Kucharka przygotowała ciasto, kelnerka upiekła, ja w tym czasie przydałem się do paru rzeczy na kuchni. Gofr był bardzo smaczny. Nie był najsmaczniejszy, ale zdecydowanie w najlepszej 5. Myślę, że gdyby dodać parę rzeczy, mógłby być na pierwszym miejscu. Plusem był smak ciasta i struktura w środku. Drobnym minusem był brak drobnej chrupkości na zewnątrz. Piec na niskiej temperaturze, a pod sam koniec zwiększyć? Hmm. Spacer przez lasek do domu. Naprawdę dobrze rozpoczęty dzień. Zjadłem jeszcze kanapki z rzodkiewkami, pomidorami i oliwkami. Jakieś nietypowe bułki kupiłem, miały chyba kawałki papryki w środku. Chcę napisać kolejne opowiadanie o handlarzu czasem. Na podwórku jest sporo kleszczy, wczoraj zdjąłem z buta dwa, piksel też ma parę wbitych co kilka dni. Trzeba uważać. Oddychanie 8/10 Sen 4/10 - idę spać niedługo Nawodnienie 6/10 - piłem sporo wody w pracy, zaraz jakieś witaminy wypiję Odżywienie gofr/10 Ruch 5/10 - spacer z psem, ale brak treningu i rozciągania, do poprawienia wieczorem Sowa 03.05.2024
powrót